Okazuje się, że możemy zostać zamknięci w areszcie domowym nawet wtedy, gdy nie mieliśmy żadnego kontaktu z wirusem ani chorym. Jak informuje Tygodnik Ostrołęcki 6 listopada 2021, w gminie Zaręby Kościelne, mała dziewczynka uległa poparzeniu nóg. Rodzice wezwali karetkę, po przyjechaniu której ratownicy opatrzyli dziecko, a następnie odjechali.
Wezwaliśmy karetkę, bo to była sobota, a nasza kilkuletnia córka wylała gorącą kawę i oparzyła nią nóżki. Ratownicy przyjechali i opatrzyli dziecko, posmarowali jej nogi specjalnym żelem. Cały czas byłam przy córce i wiem, że żaden test nie był robiony – nie było takiej potrzeby, nie miała żadnych objawów. Była zdrowa, po prostu oblała się wrzątkiem. Na koniec wizyty otrzymałam kartę medyczną, schowałam ją, a ratownicy pojechali
Dwa dni później, w poniedziałek, 8. listopada, rodzice zostali poinformowani telefonicznie, że w związku z pozytywnym testem na koronawirusa u córki, musi ona odbyć izolację, natomiast rodzice dziewczynki — kwarantannę.
Problem w tym, że … dziewczynce nie zrobiono żadnego testu!
Sami rodzice byli już zaszczepieni, a także wybierali się na kolejną dawkę szczepionki. Nagłe wysłanie na kwarantannę było poważnym problemem dla ojca dziecka, gdyż prowadzi on własną działalność gospodarczą i często musi jeździć do klientów.
Rodzice zadzwonili do firmy MEDITRANS Ostrołęka, aby sprawę wyjaśnić. Sprawa została wyjaśniona we wtorek 10 listopada. Do rodziców dziewczynki zadzwonił ratownik z przeprosinami. Sprawa wydawała się być zamknięta.
Niestety, 11 listopada okazało się, że … małżeństwo ciągle jest na kwarantannie!
Próbowaliśmy się dodzwonić do WSSE w Warszawie, do PSSE w Ostrowi – bez skutku. A mijają kolejne dni, siedzimy w domu, mimo że po nałożeniu na nas kwarantanny na własną rękę zrobiliśmy sobie test na obecność koronawirusa i wyszedł negatywny. Codziennie przyjeżdża policja, a my ciągle powtarzamy, że ta kwarantanna to pomyłka
— opowiada matka dziewczynki.
Okazało się, że mail matki zaginął i dopiero jej telefon do WSSE w Warszawie pomógł go odnaleźć wśród innych wiadomości:
Od pani z Warszawy dowiedziałam się, że to nie jest ich sprawa, a kwarantannę powinien zdjąć sanepid w Ostrowi. I ponownie skierowała sprawę do Ostrowi
Kwarantannę udało się formalnie zdjąć dopiero 12 listopada po południu, przez oddział Sanepidu w Ostrowii Mazowieckiej.
Wniosek? Czytajmy dokumenty!
Gdybym od razu spojrzała na kartę medyczną, zobaczyłabym, że jest tam błąd. Ale nie przyszło mi do głowy, że może stać się coś takiego
— opowiada czytelniczka Tygodnika Ostrołęckiego.
Źródło: to.com.pl