Muzeum bardzo radykalnie wzięło sobie do serca nakaz zakładania maseczek na usta i nos. W pomieszczeniach na każdym kroku spotkać pracowników, którzy pilnują, aby maseczka nawet na chwilę nie zsunęła się z nosa, co wg klientów, skutecznie potrafi zabić przyjemność zwiedzania.
Relacja naszej korespondentki:
Z przykrością muszę zgłosić to urokliwe muzeum, ponieważ oprócz artystycznej atmosfery panuje tam najwyższy sanitaryzm i segregacja ludzi. Już po wejściu do budynku ludzie są proszeni o zakładanie maseczek na usta i nos. Nie ma możliwości zakupienia biletu w kasie bez maseczki na twarzy. Jeśli ktoś przemknął do muzeum bez maseczki, to przy kasie pani nakaże jej założenie i zrobi to przez mikrofon.
Najgorsze dzieje się po rozpoczęciu zwiedzania muzeum. Dosłownie na każdym kroku znajdują się osoby, które pełnią funkcję sanitariuszy i sprawdzają ludziom maseczki lub proszą o ich poprawienie, jeśli np. komuś zsunęła się z nosa. W muzeum przebywa dużo ludzi, jest to pomieszczenie zamknięte, nie ma czym oddychać, a sanitariusze chcą, aby ludzie się podusili w maseczkach.
Panująca tu segregacja sanitarna sprawia, że człowiek nie może się nawet skupić na wystawie, bo wszystkiego się odechciewa, gdy można wdychać wyłącznie dwutlenek węgla przez 2 godziny.